Witam,
Pogoda kiepska, ale dzięki temu zmobilizowałam się i ukończyłam kolejny bieliźniak. Nie wiem który to już z kolei, zaczynam żałować, że wszystkich tych moich plecizn nie liczyłam. Mniejsza o to...
Puki co więcej zamówień nie mam, przewrotnie powiem, że cieszy mnie to, bo mam nadzieję, że w końcu znajdę czas aby upleść coś dla siebie, bo pomysłów w głowie i inspiracji wyszukanych w necie co niemiara.
Duże kosze, które nazywam bieliźniakami wyglądają efektownie i są bardzo praktyczne, ale przy ich tworzeniu nie bardzo mogę "poszaleć" dostaję wytyczne i wg tego plotę.
Dlatego cieszę się że będę miała czas na coś nowego, oczywiście nie odcinam się od koszów na bieliznę, jeśli będzie potrzeba, będę plotła dalej.
Niżej brązowy kosz z brązowymi wstawkami z dwóch stron:
Przepraszam za jakoś zdjęć, są kiepskie, ale nadal nie dorobiłam się porządnego aparatu ;)
Świetny bieliźniak! Ja chcę sobie zrobić koszyczek z papierowej wikliny, wczoraj sobie zrobiłam już sporo rurek i zobaczę co mi w ogóle wyjdzie z tego:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Magda:)
Tak... sprawdza się powiedzenie "szewc bez butów chodzi" :) ja mam tak samo :) Kosz piękny i ogromny :) Jak zawsze wielkie przedsięwzięcie :)
OdpowiedzUsuńświetna robota - pomysł jest rewelacyjny
OdpowiedzUsuń